wyjechaliśmy z rana. W ramach oszczędności jedziemy nacjonalkami wzdłuż wybrzeża. Telepiemy się tak dobrych parę godzin. Drogi niezłe. W tą stronę postanowiliśmy jechać serpentynkami przez Massif de Esterel. W drodze powrotnej wezmiemy go dołem. Załuję jedynie, że jadę teraz motocyklem. Droga była boska.
Zwiedzamy Cannes - w sumie nic specjalnego. Ot takie francuskie Międzyzdroje. Z trudem znaleźliśmy dłonie gwiazd. pare fotek i szybko pojechaliśmy dalej.
Jeżdząc tutaj przekonaliśmy się, że od 17 do 20 jest tzw. godzina 0. Znaczy 0 ruchu powyżej 20km/h. Wszędzie same korki. W korku w Nicei postanowiliśmy sprawdzić GPS. Niestety badziewie poprowadziło nas w takie chaszcze, że postanowiłem wyłączyć dziada i więcej nie włączać. Dalej jechaliśmy z dużym francuskim atlasem, który Yann dał nam na wszelki wypadek.