W poniedziałek, po niedzielnym leniuchowaniu wypożyczamy motocykl. Pierwotnie chcieliśmy jakiś skuter, ale po namyśle udalo się znaleźć mały czoperek - Suzuki Marauder 250. Wlaściciel informuje nas, że przed oddaniem należy zatankować do pełna. Pośród ciuchów próbujemy znaleźć pas nerkowy, który będzie na nas pasować. Niestety prawie wszystkie są w rozmiarze XXL - przygotowane pod niemieckich wybrednych turystów. Wygrzebałem jakiś w rozmiarze L, strasznie zdezelowany, Marta owineła się swoim 2x do okoła i wyruszamy w drogę. Planujemy jechać serpentynką wzdłuż wybrzeża aż do Soller, a potem zależnie od czasu powrót mniej bądź bardziej okrężną drogą do Domku.
Ponownie jedziemy przez 'Andracz', tam też jeszcze dziś zawitamy, aby zatankować motocykl przed oddaniem.