Z rana wypożyczamy rowerki. Troche błądzimy po okolicy zanim znajdujemy odpowiedni wyjazd. Jak tylko opuszamy teren zabudowany, naszym oczom ukazuje się diametralnie inny widok. Dookoła góry, kręte sepentyny, tunele. Całkiem inne miejsce. Jedzimy wąską drogą do Najbliższej miejscowości - Calvi. Podobna jest tam siedziba administracyja okolicy. Zabudowania całkiem inne. Przypominają gdzieniegdzie te znane nam z południa Francji ale z pewną różnicą. Tutaj wszystkie okiennice są zielone. Budynki generalnie kamienne, kwiaty w większości w doniczkach śmiesznie zawieszone. Jest ciekawie. Dojeżdzamy do katedry. Takiej ładnej, gotyckiej, z kamienia. Wstęp płatny, wiec odpuszczamy. Focimy widoczki przy pergoli i jedziemy dalej...
Droga robi się stroma i górzysta. Co jakąś chwilę robimy postuj, Marta troche marudzi, ale daje radę. Dzielna ta moja żona;). Do Następnej mieściny jest z 8 km i cały czas pod górę. Widoki fajne. Gerenarlnie okolica idelana do trekkingu. Raj dla rowerzystów, motocyklistów i wszystkich tych, którzy lubią zakręty. Asfalt jest dobrej jakości. W głowie rodzi się myśl, żeby wynająć motocykl. To takie moje małe marzenie dot. południa - pojedzić na jakims pierdopędzie na południowych drogach.