Nie ujechaliśmy daleko, bo w okolicy Toulonu - w Le Pradet auto zamarło. Dobrze, że mieliśmy ubezpieczenie i udało się załatwić lawetę, a w ramach ubezpieczenia wrociliśmy pociągami przez Toulon i Marsylię, tak że nie bardzo mogliśmy je zwiedzić. Pociągami wrociliśmy do Nimes a z tamtąd na koszt ubezpieczyciela taksówką do Aujargues.